Wywiad przeprowadzony przez politologa UW i absolwenta UKSW
z Leszkiem Szulcem – ekonomistą, członkiem Korpusu Weteranów, Sprawiedliwym
wśród Narodów. Cała rodzina Szulców otrzymała błogosławieństwo papieskie przez
Piusa XI.
Temat wywiadu: Film „Wołyń”
Pytanie: Znajomość z Panem datuję od chwili, gdy zapoznałem
się pańską bogatą, nazwę ją, uniwersalną, twórczością. Pisze Pan na tematy
historyczne np. „Ostatni rozdział” oraz zajmuje się Pan satyrą. Ale powracam do
tematu – napisał Pan opowieść „Takie
Małe Miasto”, „Spadkobiercy PRL”, „Zbrodniarze są wśród nas”. Są one oparte na
własnych przeżyciach (Polacy i Ukraińcy), ale i na relacjach żywych ludzi,
którzy z rzezią wołyńską mieli styk, ale nie tylko. Proszę opowiedzieć jakie są
Pańskie odczucia po obejrzeniu filmu „Wołyń”.
Odpowiedzieć (Leszek Jan Szulc): Szanowny kolego. Nie ma
skutków bez przyczyny. Jak wspominałem w swoich opracowaniach dobrosąsiedzkie
stosunki polsko-ukraińskie z czasem zmieniły się we wrogie. Dlaczego? Inwazja
ukraińska u schyłku I wojny światowej, a zwłaszcza walki o Lwów stworzyły
klimat nienawiści. Nie był on powszechny, gdyż pomimo, a może właśnie dlatego,
że na Polesiu i Wołyniu na wsiach panował rozległy analfabetyzm. W ślad za
analfabetyzmem szła bieda. Ale bieda nie omijała i polskich karłowatych
gospodarstw. W tej sytuacji panowała atmosfera ludzkiego współistnienia. W
międzyczasie nacjonalistów ukraińskich szkolili faszyści niemieccy, siejąc
nienawiść do Polski. A Polska poprzez swoich włodarzy wszczęła przy pomocy
wojska repolonizację, której z początku pomagali nasi „patrioci” przy pomocy
kleru. Ta nikczemna batalia w końcowej fazie została potępiona przez Polaków, a
nawet i władze kleru.
Nacjonalizm ukraiński dał znać o sobie już w 1939 roku,
zwłaszcza po zajęciu miasta Stryja, gdzie na gościńcach mordowani byli polscy
żołnierze udający się do Niemców w niewolę. Trzykrotnie wraz z bratem
uniknęliśmy śmierci.
Pytanie: Pańskie przeżycia opisane w książkach „Takie Małe
Miasto” a na temat Wołynia szczególnie w książce „Spadkobiercy PRL” zawierają
reprint z opisów Romana Ciosmaka. Dlaczego jako Stryjanin podjął Pan ten temat.
Odpowiedź: Kolego redaktorze, ja nie byłem sam, chociaż tak
się czułem. Niektóre materiały prasowe oraz liczni autorzy, tacy jak Państwo
Ewa Siemaszko z ojciec i inni pokazali w swoich książkach dokumenty świadczące
o skali i sposobach dokonywania zbrodni. Niestety ta bogata literatura nie
wskazywała na przyczynę, iż po PRL sprawa została schowana pod dywan.
Poszedłem nieco dalej. Ujawniłem przyczyny, w czyim
interesie sprawę się przemilcza i otwarcie zdemaskowałem sprawców. Materiały te
skierowałem do wszystkich, którym zależało ażebyśmy o tym zapomnieli.
Pytanie: Czy mógłby Pan wymienić adresatów?
Odpowiedź: Nie uważam za konieczne, żeby oskarżać. Jeżeli
Pan jest zainteresowany, wręczam Panu książkę „Spadkobiercy PRL” oraz „Zbrodniarze
są wśród nas” i „Konkurencja – Polityka – Agresja”. W tych egzemplarzach
znajdzie Pan odpowiedź.
Pytanie: Wiem, że rozdaje je Pan bezpłatnie, ale tych
pozycji brak w obiegu. Dlaczego?
Odpowiedź: Każdy autor pisząc książkę powinien mieć jakiś
cel. Ja ten cel wraz z mediami uzyskałem. To otwarcie nierozliczonej zbrodni na
Wołyniu. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, iż jest to zbrodnia – ludobójstwo została
potwierdzona przez parlament. To jest uzyskanie celu. Ale apogeum to film „Wołyń”.
Odzwierciedla on z początku folklor – życie Ukraińców na
Wołyniu, szczątkowo zaczyna pokazywać przemiany, z wątkami znanej Polakom
działalności Sowietów wywożących ludność na Sybir. Również szczątkowo
zamieszczona jest działalność Wehrmachtu. Natomiast część jakby druga filmu, o eksterminacji
Polaków i ich obrońców jest godna uznania. Aktorzy grają bezbłędnie, zwłaszcza
Ukrainkę, która chroni chłopczyka Polaka, bądź wychowanego w polskiej
rodzinie. Wspaniały film ma tę zaletę,
iż powinien posłużyć edukacji władzom Unii Europejskiej, amerykańskim no i
oczywiście w pierwszym rzędzie rządom polskim i ukraińskim. Rosyjskim już nie,
bo znają ten proceder.
Panie redaktorze, byłbym niepocieszony gdybym pominął autora
jednej z unikalnych opowieści o obronie ludności wołyńskiej. Jest to książka
Henryka Cybulskiego „Czerwone Noce”. Niech mi będzie wolno zacytować niektóre jego
strofki. Autor jest komendantem słynnego ośrodka samoobrony polskiej wsi Przebraże
na Wołyniu. Znalazło w nim schronienie 25 tys. ludzi (1943-44) „wyrwanych ze
swych domostw, tropieni dniem i nocą przez faszystowskie bandy ukraińskie,
unosząc życie i okruchy ocalałego mienia dążyli do Przebraża po ratunek… wyrazy
głębokiej wdzięczności winni jesteśmy oddziałom radzieckim – partyzantom i
wreszcie głęboką wdzięczność tym Ukraińcom z tych wsi ukraińskich, którzy nie
ulegli sfanatyzowanym faszystowskim elementom, narażając się na straszliwy
odwet, udzielały nam czynnego i bezcennego wsparcia… budziła świadomość iż nie
walczymy z narodem ukraińskim lecz z jego odszczepieńcami. Szowinizm i
nacjonalizm, bez względu na głoszone hasła, są zawsze wrogiem ludzkości…”
Niech ta książka stanie się formą uczczenia pamięci
poległych w obronie Przebraża i wszystkich podobnych ośrodków na Wołyniu…”
Pytanie: Istotnie, przytoczył Pan wątki z opowiadania
pamiętnikarskiego autora Henryka Cybulskiego. Czy znalazł je Pan również w
filmie „Wołyń”?
Odpowiedź: Zadał mi Pan kolego bardzo ważne pytanie. Nie
mówię, że trudne. Nie ma trudnych pytań, są tylko trudne odpowiedzi. Film „Wołyń”
ma ogromną wartość. Chylę czoła przed jego realizatorami. To dobrze, to moje
najwyższe gratulacje, zwłaszcza że zdążyłem go obejrzeć przed śmiercią. To jest
dzieło utkane w nader niesprzyjających (szczęściem demokratycznych) czasach.
Moje zanikające pokolenie wraz ze starczymi poprzednikami potrafiło rozróżnić
działalność ludzi w odrębnych warunkach. Pod rozkazami, pod siłą przy użyciu
pistoletu, czy w warunkach normalnych bez grożenia siłą. Historia uczy, że paru
dowódców z władzą, może podporządkować naród, wszczepiając strach, nienawiść,
zemstę. Zwłaszcza na skutek propagandy. I tu zetknęły się te wszystkie
procedery, które stosowane są w różnych krajach. W zachodniej części Ukrainy, z
Ukraińcami mieszkającymi przed wojną w Polsce, zaszczepiony został bakcyl
odwetu, za szczątkowe i szkodliwe działania władz polskich przed wojną, co w
całym obszarze zamieszkałym przez Ukraińców stworzyło mit, że zwyciężą Niemcy i
pomogą im stworzyć wolną Ukrainę. Ale w duchu odwetu wyrznąć Lachów. W moim
wierszu „Świt” wyraziłem grozę dotyczącą nie tylko omawianego Wołynia… Brat
grzebał brata i szedł dalej.
Pytanie: Dziękuję, za udzielenie wywiadu. Czy mogę liczyć na
następne.
Odpowiedź: Oczywiście, jeśli czas pozwoli. Bo dzisiaj moim
największym wrogiem jest czas.