wtorek, 24 kwietnia 2018

"ŚPIEWNIK" - nowa książka Leszka Szulca

Mamy przyjemność przedstawić nową książkę Leszka. Tym razem jest to "Śpiewnik" - a w nim ponad sześćdziesiąt tekstów utworów muzycznych - kiedyś bardzo znanych, a dziś już niekiedy trochę zapomnianych. 




Parę słów o autorze i Śpiewniku

Autor Śpiewnika nie jest profesjonalistą, lecz amatorem, miłośnikiem wokalistyki. Sam śpiewał i grał (jak Maryla) na gitarze i akompaniował na pianinie. Na przestrzeni ostatnich lat, wsłuchiwał się w występy sceniczne naszych śpiewaków, porównując je do dawnych melodii wyśpiewanych przez mistrzów sceny. Prym w skali światowej wiódł bas Paul Robeson, Jan Kiepura, Bernard Ładysz, Violetta Villas oraz niezapomniana Żylis Gara.
Dla naszych śpiewaków, o znakomitym głosie, niekiedy zabrakło miejsca na dużej krajowej scenie. Jestem słuchaczem występów w Opolu oraz programu telewizyjnego "Jaka to melodia".  Ale w tych występach brak mi polskich piosenek np. Janusza Gniatkowskiego, „Tercetu Egzotycznego” Dziewiątkowskiego oraz sekstetu kobiecego Izabeli Skrywan Dziewiątkowskiej. Słynniejsi byli za granicą niż w kraju.
Stąd chcąc ocalić od zapomnienia piękno naszych piosenek i melodii, to co zapamiętałem pragnę przekazać Państwu.
Autor



"Ładne Kwiatki" - Leszek Jan Szulc

Prezentujemy Państwu fragmenty książki "Ładne Kwiatki" Są to aforyzmy, myśli i wiersze. Katalog będzie sukcesywnie aktualizowany. 






1.)

"Grzesznica"

Gdy do ołtarza
dziewczę śpieszy
to już w myślach
grzeszy.

2.)

"Rabunkowy"

Złodzieje co
cenniejszego zgarnęli
gospodynie nie tknęli.

3.)

"Niezdecydowany"

Godny pożałowaania
ma głos
nie ma zdania.

4.)

"Konsekwentny"

Słowa dają nadzieję
czyny pewność.

5. )

"Dekoracyjny"

Żołnierze walczą o
ordery
dla dowódców.


Wywiad z Leszkiem Janem Szulcem na temat filmu "Wołyń" - cały.



Wywiad przeprowadzony przez politologa UW i absolwenta UKSW z Leszkiem Szulcem – ekonomistą, członkiem Korpusu Weteranów, Sprawiedliwym wśród Narodów. Cała rodzina Szulców otrzymała błogosławieństwo papieskie przez Piusa XI.
Temat wywiadu: Film „Wołyń”





Pytanie: Znajomość z Panem datuję od chwili, gdy zapoznałem się pańską bogatą, nazwę ją, uniwersalną, twórczością. Pisze Pan na tematy historyczne np. „Ostatni rozdział” oraz zajmuje się Pan satyrą. Ale powracam do tematu – napisał Pan opowieść  „Takie Małe Miasto”, „Spadkobiercy PRL”, „Zbrodniarze są wśród nas”. Są one oparte na własnych przeżyciach (Polacy i Ukraińcy), ale i na relacjach żywych ludzi, którzy z rzezią wołyńską mieli styk, ale nie tylko. Proszę opowiedzieć jakie są Pańskie odczucia po obejrzeniu filmu „Wołyń”.

Odpowiedzieć (Leszek Jan Szulc): Szanowny kolego. Nie ma skutków bez przyczyny. Jak wspominałem w swoich opracowaniach dobrosąsiedzkie stosunki polsko-ukraińskie z czasem zmieniły się we wrogie. Dlaczego? Inwazja ukraińska u schyłku I wojny światowej, a zwłaszcza walki o Lwów stworzyły klimat nienawiści. Nie był on powszechny, gdyż pomimo, a może właśnie dlatego, że na Polesiu i Wołyniu na wsiach panował rozległy analfabetyzm. W ślad za analfabetyzmem szła bieda. Ale bieda nie omijała i polskich karłowatych gospodarstw. W tej sytuacji panowała atmosfera ludzkiego współistnienia. W międzyczasie nacjonalistów ukraińskich szkolili faszyści niemieccy, siejąc nienawiść do Polski. A Polska poprzez swoich włodarzy wszczęła przy pomocy wojska repolonizację, której z początku pomagali nasi „patrioci” przy pomocy kleru. Ta nikczemna batalia w końcowej fazie została potępiona przez Polaków, a nawet i władze kleru.
Nacjonalizm ukraiński dał znać o sobie już w 1939 roku, zwłaszcza po zajęciu miasta Stryja, gdzie na gościńcach mordowani byli polscy żołnierze udający się do Niemców w niewolę. Trzykrotnie wraz z bratem uniknęliśmy śmierci.




Pytanie: Pańskie przeżycia opisane w książkach „Takie Małe Miasto” a na temat Wołynia szczególnie w książce „Spadkobiercy PRL” zawierają reprint z opisów Romana Ciosmaka. Dlaczego jako Stryjanin podjął Pan ten temat.

Odpowiedź: Kolego redaktorze, ja nie byłem sam, chociaż tak się czułem. Niektóre materiały prasowe oraz liczni autorzy, tacy jak Państwo Ewa Siemaszko z ojciec i inni pokazali w swoich książkach dokumenty świadczące o skali i sposobach dokonywania zbrodni. Niestety ta bogata literatura nie wskazywała na przyczynę, iż po PRL sprawa została schowana pod dywan.
Poszedłem nieco dalej. Ujawniłem przyczyny, w czyim interesie sprawę się przemilcza i otwarcie zdemaskowałem sprawców. Materiały te skierowałem do wszystkich, którym zależało ażebyśmy o tym zapomnieli.

Pytanie: Czy mógłby Pan wymienić adresatów?

Odpowiedź: Nie uważam za konieczne, żeby oskarżać. Jeżeli Pan jest zainteresowany, wręczam Panu książkę „Spadkobiercy PRL” oraz „Zbrodniarze są wśród nas” i „Konkurencja – Polityka – Agresja”. W tych egzemplarzach znajdzie Pan odpowiedź.
Pytanie: Wiem, że rozdaje je Pan bezpłatnie, ale tych pozycji brak w obiegu. Dlaczego?
Odpowiedź: Każdy autor pisząc książkę powinien mieć jakiś cel. Ja ten cel wraz z mediami uzyskałem. To otwarcie nierozliczonej zbrodni na Wołyniu. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, iż jest to zbrodnia – ludobójstwo została potwierdzona przez parlament. To jest uzyskanie celu. Ale apogeum to film „Wołyń”.
Odzwierciedla on z początku folklor – życie Ukraińców na Wołyniu, szczątkowo zaczyna pokazywać przemiany, z wątkami znanej Polakom działalności Sowietów wywożących ludność na Sybir. Również szczątkowo zamieszczona jest działalność Wehrmachtu. Natomiast część jakby druga filmu, o eksterminacji Polaków i ich obrońców jest godna uznania. Aktorzy grają bezbłędnie, zwłaszcza Ukrainkę, która chroni chłopczyka Polaka, bądź wychowanego w polskiej rodzinie.  Wspaniały film ma tę zaletę, iż powinien posłużyć edukacji władzom Unii Europejskiej, amerykańskim no i oczywiście w pierwszym rzędzie rządom polskim i ukraińskim. Rosyjskim już nie, bo znają ten proceder.
Panie redaktorze, byłbym niepocieszony gdybym pominął autora jednej z unikalnych opowieści o obronie ludności wołyńskiej. Jest to książka Henryka Cybulskiego „Czerwone Noce”. Niech mi będzie wolno zacytować niektóre jego strofki. Autor jest komendantem słynnego ośrodka samoobrony polskiej wsi Przebraże na Wołyniu. Znalazło w nim schronienie 25 tys. ludzi (1943-44) „wyrwanych ze swych domostw, tropieni dniem i nocą przez faszystowskie bandy ukraińskie, unosząc życie i okruchy ocalałego mienia dążyli do Przebraża po ratunek… wyrazy głębokiej wdzięczności winni jesteśmy oddziałom radzieckim – partyzantom i wreszcie głęboką wdzięczność tym Ukraińcom z tych wsi ukraińskich, którzy nie ulegli sfanatyzowanym faszystowskim elementom, narażając się na straszliwy odwet, udzielały nam czynnego i bezcennego wsparcia… budziła świadomość iż nie walczymy z narodem ukraińskim lecz z jego odszczepieńcami. Szowinizm i nacjonalizm, bez względu na głoszone hasła, są zawsze wrogiem ludzkości…”
Niech ta książka stanie się formą uczczenia pamięci poległych w obronie Przebraża i wszystkich podobnych ośrodków na Wołyniu…”




Pytanie: Istotnie, przytoczył Pan wątki z opowiadania pamiętnikarskiego autora Henryka Cybulskiego. Czy znalazł je Pan również w filmie „Wołyń”?

Odpowiedź: Zadał mi Pan kolego bardzo ważne pytanie. Nie mówię, że trudne. Nie ma trudnych pytań, są tylko trudne odpowiedzi. Film „Wołyń” ma ogromną wartość. Chylę czoła przed jego realizatorami. To dobrze, to moje najwyższe gratulacje, zwłaszcza że zdążyłem go obejrzeć przed śmiercią. To jest dzieło utkane w nader niesprzyjających (szczęściem demokratycznych) czasach. Moje zanikające pokolenie wraz ze starczymi poprzednikami potrafiło rozróżnić działalność ludzi w odrębnych warunkach. Pod rozkazami, pod siłą przy użyciu pistoletu, czy w warunkach normalnych bez grożenia siłą. Historia uczy, że paru dowódców z władzą, może podporządkować naród, wszczepiając strach, nienawiść, zemstę. Zwłaszcza na skutek propagandy. I tu zetknęły się te wszystkie procedery, które stosowane są w różnych krajach. W zachodniej części Ukrainy, z Ukraińcami mieszkającymi przed wojną w Polsce, zaszczepiony został bakcyl odwetu, za szczątkowe i szkodliwe działania władz polskich przed wojną, co w całym obszarze zamieszkałym przez Ukraińców stworzyło mit, że zwyciężą Niemcy i pomogą im stworzyć wolną Ukrainę. Ale w duchu odwetu wyrznąć Lachów. W moim wierszu „Świt” wyraziłem grozę dotyczącą nie tylko omawianego Wołynia… Brat grzebał brata i szedł dalej.



Pytanie: Dziękuję, za udzielenie wywiadu. Czy mogę liczyć na następne.

Odpowiedź: Oczywiście, jeśli czas pozwoli. Bo dzisiaj moim największym wrogiem jest czas.  




niedziela, 22 kwietnia 2018

Rozważania i myśli na tematy polityczne



Autorem poniższych myśli jest Leszek Jan Szulc - komentator życia politycznego Polski i świata. Autor m.in. opowieści "Takie Małe Miasto".

***

"To jest niebywałe żeby sąsiednie zaprzyjaźnione państwo ingerowało w system legislacyjny innego państwa i mówiło co może, a czego nie może drukować." - Wypowiedź po awanturze wokół zmiany ustawy o IPN.

***

"- Gdzie się śpieszycie tytułomani?
  - Do telewizji na przesłuchanie"

***
"Czas to pieniądz" 

Ci co czas tracą rychło się bogacą


***

"Senator Jan Maria Jackowski wg "Mokotów - Południe" ma mniej mieszkań niż Adamczyk z Gdańska . Ma ich tylko sześć, a jako radny Mokotowa poprosił władze o przyznanie jego synowi mieszkania komunalnego, w którym aktualnie mieszkał senator.... Jackowski na razie pokazywany jest w TV i trzyma kurs popisowo."

***


Targowica






SŁOWO WSTĘPNE


W wyniku Okrągłego Stołu padło hasło: nasz prezydent. Pierwszym prezydentem III Rzeczpospolitej był Lech Wałęsa.
W świetle postanowień konstytucyjnych władza prezydenta sprowadza się w większości do reprezentacji przy znikomej skali władczej.
Nie przeszkadza to możnowładczym prezydentom utrzymywanie biurokratycznej kancelarii z setkami urzędników, doradców, specjalistów, o strukturze urzędu centralnego.
Nie od rzeczy będzie nadmienić, iż prezydent Ignacy Mościcki sprawował urząd przy 70 osobowej obsadzie kancelarii, w tym 20 „kancelistów” parało się sprawami wojskowymi. A dziś… Hołduje się zasadzie „czym większy dwór, tym możniejszy król”. Ubolewać można, że koszty utrzymania tego dworu pokrywa się z podatków.
Niegospodarność zasługuje na WETO! W świetle przedstawionych aspektów, nie sposób nie zwrócić uwagi na pozytywy i przydatność tego urzędu. Prezydent świetnie prezentuje się na tle Wojska Polskiego – jako dowódca sił zbrojnych z doświadczeniem przyjmuje raporty i defilady. Bezbłędnie przyjmuje gości zagranicznych i krajowych, liderów życia gospodarczego i politycznego… A jak doniośle obdarza zasłużonych odznaczeniami i orderami.
Szczerze oceniając działalność np. Lecha Wałęsy, z godnością wyzbył się wojsk rosyjskich – „Przyjaciół Moskali”Szczęściem, nikt po nim, zaszczytem takim nie może się pochwalić.
Następca Lecha Prezydenta – Aleksander Kwaśniewski, był człowiekiem któremu nie zabrakło marzeń o wielkości – chciał być magistrem, ale nim nie był, chociaż popierał tę nazwę.
Nie liczył się z prawem, stąd decyzje jego nie zawsze przysparzały mu splendoru. Wiele „dobrego” uczynił przestępcom, ułaskawiając ich w liczbie ok. 4000 skazanych. Popularności in plus przysparzała mu jego żona Jola, doskonale prezentująca się jako pierwsza dama. Cóż, mieliśmy takiego prezydenta jakiego wybraliśmy. Zachodzi jednak pytanie: Czy głosowaliśmy za tym, którego zaproponowały nam partie polityczne? Za każdym wybrańcem – liderem partyjnym stoi grono ludzi, których wódz sam sobie dobiera. Są jednomyślni w jednym zakresie: dojść do władzy i urządzić się. Po wyborze na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ustępujący Aleksander Kwaśniewski odbył z elektem pożegnalną rozmowę w duchu nieskrywanego dżentelmena, życzliwego nowemu władcy. Z poczuciem pełnej odpowiedzialności stwierdzam, iż projekt budowy IV RP nie byłby tak kuriozalny, gdyby nie dopuszczenie do „budowniczych” elementu skrajnie odwetowego, który nie tylko nie zauważył dorobku narodu w rozbudowie i odbudowie kraju, który powstał z wysiłku Polaków bez względu na przekonania i poglądy, ale przyjęty został jakoby nie istniał. Rozpoczęto poprzez odwetowców szukać wrogów, dokładnie tak jak za czasów PRL-u wprowadzano szantaż i podsłuchy wraz z prowokacjami. Pierwsze skrzypce dzierżył Tomek. Nie wymieniam dalszych liderów i ich działań, które powszechnie były znane i … spowodowały po czasie upadek wodzostwa PiS. Nastała długa wyboista dla ludności droga kierowana przez Platformę.
Nowi władcy PO, wywodzący się również z bratnich partii, zagarnęli nie tylko władzę, ale i przywłaszczyli sobie niezasłużone profity. Łapówki zastąpiono premiami, nagrodami, które pochłonęły miliony złotych. Szastano luksusowymi samochodami, powszechnie oszukiwano na kosztach podróży, pławiono się w dobrobycie kosztem narodu, który był lekceważony i krzywdzony. A temu wszystkiemu przygrywały media pro… Media anty starano się wyeliminować z gry.
Organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie reagowały skutecznie.


Z bronią czy bez?




Autor artykułu, Leszek Jan Szulc (pseudonim "Marcinek", specjalista od broni zrzutowej) rozważa minusy i plusy prawodawstw zezwalających na swobodny dostęp do broni palnej.  



Z bronią czy bez?
Z uwagą wysłuchiwałem się audycji TVP na której roztrząsano kwestię dostępu do posiadania broni za zezwoleniem czy, jak w USA, swobodny dostęp jak do swobodnych zakupów – jak świeże bułki.
Zbyt mało poświęcono podstawowym zagadnieniom – co to jest broń krótka, jak i kiedy się nią posługiwać. Pominięto również zagadnienia psychologiczne, np. stan psychiczny posiadacza, odporność i ocena sytuacji, wraz ze skutkami użycia broni.
Samo posiadanie broni nie zabezpiecza posiadacza, a jej użycie nie tylko grozi, ale powoduje nieobliczalne następstwa,  skutki – postrzał lub śmierć.

***
Wybitny przedstawiciel polskiej publicystyki – dziennikarz, sprawozdawca z procesu w Norymberdze tak opisał zabezpieczenie – ochronę ludzi i gmachu sądu: „ przy głównym wejściu do gmachu stał w galowym mundurze i białych rękawiczkach policjant bez broni. Wchodzący do gmachu pokazywali mu kartę wejścia i bez trudu wchodzili. Ci którzy takiej karty wstępu nie posiadali, kierowani byli przez tegoż policjanta do sąsiedniego okna gdzie załatwili przepustkę  wejścia. Galowy mundur policjanta był zaopatrzony w guziki, których odpowiednie naciśnięcie powodowało natychmiastową pomoc…”

***
Za okupacji dysponowałem wieloma rodzajami broni. Przekazywałem i montowałem zgodnie z rozkazami, ale nie zobaczyłem potrzeby jej użycia.
Za czasów PRL okoliczności sprawiły, iż posiadałem starter i TT.
Wracając do domu, zostałem napadnięty przez trzech górali. Żądali pieniędzy, a jeden z nich targnął mnie za sweter. Byli pod wpływem alkoholu.
Broni nie wyciągnąłem. Skorzystałem z okazji i dałem nogi za pas.
Nieustannie z wielkim niepokojem wspominam tragedię chłopca, który mknął na motocyklu nie zważając na zatrzymującego go policjanta, który wydobył broń i śmiertelnie go ugodził. Uzasadnienie: 1,5 promila alkoholu…
Powszechnym rytuałem w USA była zbrodnicza działalność Ku Klux Klanu, bandy która dopiero w 1958 roku została zdelegalizowana.

***
Jest taki kraj, w którym każdy obywatel posiada w domu broń. To Szwajcaria.
Mężczyźni w  dorosłym wieku są powoływani do wojska na trzymiesięczne szkolenie. Po nim, z otrzymanym mundurem i bronią wracają do domu.
W Szwajcarii nie ma wojska – armii. W razie konieczności posługują się pospolitym ruszeniem. Nikt na Szwajcarię nie napadł, a wręcz szukali w niej schronienia ludzie ze zbrodniczą przeszłością łącznie. Takie usytuowanie ma jednak i ujemne cechy. Uczeni dowiedli, iż samo posiadanie broni działa ujemnie na system psychiczny. Liczba zapaści psychicznych jest właśnie największa u Szwajcarów. Badania wykazały, że w wysoko cywilizowanych  krajach, działanie broni na psychikę ludzką jest podobny.
Obserwując policjantów, ochronę metra, kolei… rodzą się pytania. Czy ludzie ci (posiadacze broni) zostali: po pierwsze: zbadani pod względem zdrowia psychicznego? Po drugie; czy zostali przeszkoleni pod względem obchodzenia się z bronią i celności. Po trzecie: skutki zbędnego użycia.
Ta kadra – poza okresowymi badaniami – ma charakter odstraszający.
Charakter obronny powinien być również wydatnie wzmocniony poprzez policję cywilną tzw. tajną.
Pomiędzy tymi służbami, dla pełnej skuteczności, musi być czynna łączność.
Przy tego typu organizacji, chętnych do posiadania broni pomniejszy się.